Krótko acz zwięźle – dwa kolejne rozdziały (Rdzeń CABAL-a 8 & Rdzeń CABAL-a 9) opowiadania Projekt Ares od wczoraj dostępne są na naszej stronie. Zapraszam do lektury (niewielki fragment poniżej).
„…– Obrona „Burza Ognia” została aktywowana – oznajmiła EVA.
Rozległy się dźwięki przypominający syki oraz trzaski. Generator pola był już naładowany maksymalnie. Aktywowany skierował swoją energię wprost na linię emiterów pola. W mikro sekundach mała wartość elektryczności popłynęła naokoło trakcji emiterów. System zarządzający „Ścianą Ognia” sprawdził połączenie pomiędzy emiterami a generatorem. Wszystko było gotowe. Generator dostarczył większą dawkę energii elektrycznej. Powietrze na szerokości jednego metra emiterów pola przez sekundę zadrżało, po chwili w górę na kilkadziesiąt metrów wystrzeliła niebieskawa ściana. Cząsteczki powietrza pobudzone przez silne pole dezintegrujące, sprawiały, że ściana świeciła się lekko niebiesko. Uwięzione w fali pola ochronnego szybkie cząsteczki ocierając się o siebie wydawały dźwięk jakby wybuchający gejzer lub szum gorącej lawy na zimnym powietrzu. Wytworzona ściana była całkowicie nieprzenikalna ze względu na specyficzną częstotliwość fali dla przedmiotów oraz różnych rodzajów energii. Tak jak powiedziała żołnierzowi pułkownik Bauer. Dotknięcie ściany gołą ręką jak i jakimś przedmiotem spowoduje natychmiastowy rozpad cząstek obcej materii, co wywoła wyparowanie obcego elementu. Zostawiona skrzynka na emiterach zaskwierczała, po czym zaświeciła i wyparowała. Działanie pola było dość proste, mianowicie chodziło o zamianę energii mechanicznej oraz masy danego ciała fizycznego wchodzącego w zasięg fali pola na energię cieplną, czyli rozpraszało energię mechaniczną i kinetyczną niszcząc obcy obiekt. Zatrzymywała również rozgrzaną plazmę wystrzeliwaną z myśliwców Nod „Strzyga”. Plazma zwalniała na polu siłowym, a jej energia była rozpraszana we wszystkich kierunkach. Wadą ściany była niemożność zatrzymania gazów tyberyjskich oraz promieni laserowych. Cząsteczki bardzo trującego mutagennego gazu były inne niż cząsteczki powietrza, więc mogły przebić się przez pole, choć w dużym utrudnieniu. Dodatkowo centymetrowe luki nad emiterami dawała możliwość przeniknięcia gazu w chroniony perymetr. Z daleka na szczęście nie było widać aktywnego pola. Emitery dezintegratorów pracowały jak należy, bez utraty energii, bez wahań promieniowania. Kryształy obrobione przez nanoroboty nie pękały i wytrzymywały ogromne napięcie i natężenie elektryczne. Przepływ mocy też był w normie. Pułkownik Bauer patrzyła na terminal EVA i sprawdzała wszystkie napływające informacje. Pole działało około dwóch minut. Żołnierz, który nie widział działania tego systemu defensywnego patrzył na rozpadającą się skrzynkę. Cofnął się w obawie, że pole dezintegrujące zniszczy i jego. W pewnym momencie odwrócił się do pułkownik Bauer….”
Depeche Mode i Command & Conquer, te dwie marki znaczą dla mnie więcej niż tylko słowa. Muzycznie, Prezes fan klubu Depeche Mode „PIMPF”, dj, organizator, eventów muzycznych; gamingowo członek redakcji serwisu 'Strefa Command & Conquer’ oraz 'Imperium Westwood’.