Rdzeń CABAL-a 14

***

Skrzydło pięćdziesięciu bombowców, połowa stanu bazy dostało rozkaz zbombardowania wskazanych przez pułkownika oraz zwiadowcę koordynat. Piloci otrzymali również potwierdzenie, że w zaatakowanym posterunku są żywi ludzie i potrzebują pomocy. Dowódca rozdzielił skrzydło na trzy formacje, jedna zaatakuje jeden cel, druga drugi cel, trzecia zaś trzeci. Szybko skierowały się w ustalone kierunki. Za kilka minut dolecą nad cele. Pułkownik już miał zejść z posterunku, obserwując w kucki zamaskowane jednostki wroga. Począł się rozglądać. Własne wojska były już niebezpiecznie blisko. Jeśli teraz wróg ruszy będzie ciężko.
– Gdzie te bombowce? – zniecierpliwił się Johansen.
W pewnym momencie usłyszał charakterystyczny szum silników, spojrzał w górę. Od strony wschodniej nadlatywała cała formacja bombowców „Orka”. Zniżyły lot na pięćset metrów. Pole maskujące w niektórych miejscach nagle zadrgało i ukazały się motocykle bojowe wystrzeliwujące swoje rakiety w stronę bombowców. Te jednak poczęły wyrzucać wabiki oraz flary, które zakłóciły czujniki rakiet. Będąc nad celem uwolniły swój ładunek bomb. Ku ziemi popłynął deszcz groźnego żelastwa. Bomby były typu krusząco-odłamkowego, posiadały potężny ładunek wybuchowy oraz liczne odłamki siekające, zdolne przebić lekki pancerz. Potężne eksplozje wykwitły na równinie, jeden z ruchomych generatorów otrzymał bezpośrednie trafienie bombą. Eksplodował jakby był wypełniony napalmem. Niektóre jednostki wroga próbowały wycofać się poza strefę rażenia, lecz nie uniknęły silnej fali uderzeniowej oraz śmiertelnie groźnych odłamków, które rozpędzone siłą eksplozji rozrywały ich metalowe i organiczne części ciała na strzępy, nawet pancerz nie pomagał. Do eksplozji bomb doszły eksplozje amunicji oraz paliwa wrogich jednostek. Cyborgi eksplodując wyrzucały też z siebie tyberium, co podsycało eksplozje oraz samą temperaturę pożarów. Bombowce zawróciły i zrzuciły resztę bomb na niezamaskowane jednostki. Cyborgi „Żniwiarze” próbowały uciekać, ale eksplozje bomb oraz towarzyszy pochłonęły je bardzo szybko. Ziemią wstrząsały fale sejsmiczne, eksplozje dudniły, jakby grały ogromne bębny a sam kanion dodatkowo skupiał dźwięk unosząc huk eksplozji dalej. Bombowce, które nie zrzuciły jeszcze wszystkich bomb, krążyły nad płonącymi wrakami oraz zniszczonymi cyborgami wypatrując ocalałe maszyny.  Po kilku minutach obserwacji nie zauważono żadnej aktywności. Bombowce ruszyły pomagać w innych miejscach, gdzie trwało bombardowanie. Gdy tylko bombowce wyczerpały swoją amunicję nadleciały myśliwce „Orka”, zaatakowały swoimi działkami oraz rakietami resztki sił wroga. Według EVA zniszczono ponad sto jednostek EVA w każdym sąsiedztwie zniszczonych posterunków.
Pułkownik Johansen leżał przez cały czas podczas nalotu i bombardowania. Odłamki świstały wszędzie, ziemia drżała jakby żyła własnym życiem. Przed oczyma pułkownika przebiegł wypłoszony pająk. Pajęczak starał się schować przed niebezpieczeństwem, którego nie widział, w końcu uciekł pod sporej wielkości kamień. Huk eksplozji był potężny. W końcu wybuchy ustały. Pułkownik cofnął się i wstał. Dym nad doliną unosił się wstęgami. Wszędzie leżały części zniszczonych pojazdów wroga. Nadleciały „Orki” myśliwce. Krążyły nad polem zniszczenia przez kilka minut wypatrując zagrożenia. Kilka razy wystrzeliły swoje śmiercionośne rakiety po czym obleciały dolinę wypatrując wroga. Pułkownik wyjrzał zza skały i zobaczył pobojowisko. Nalot zniszczył mnóstwo wrogich jednostek. „Orki” przelatywały niedaleko jego pozycji. Johansen uśmiechnął się i otworzył kanał łączności.
– Dobra robota! – wykrzyczał i pomachał do pilotów. Huk silników nasilił się. Piloci okrążyli machającą postać, pokiwali maszynami na boki i skierowali się w stronę bazy. Pułkownik odezwał się tym razem do EVA.
– EVA. Połącz mnie z generałem Starkiem.
Po chwili na wyświetlaczu HUD wyświetliła się twarz generała Starka.
– Bombardowanie przebiegło znakomicie. Zniszczyli wszystkie jednostki wroga. Imponujące widowisko.
Wiem o tym generale. Widziałem to dzięki kamerom na bombowcach oraz myśliwcach. CABAL nie spodziewał się, że uderzymy tak szybko i tak dokładnie. Przy reszcie posterunków również były zamaskowane jednostki wroga. Zniszczyli wszystkie siły ekspedycyjne wroga. CABAL otrzymał solidną nauczkę. Zwiadowcy powiadomili pana, że nikt nie przeżył w reszcie posterunków?.
– Tak. – odparł Johansen – Zabrali nawet ciała. Obawiam się, że przerobią je na cyborgi. Chcę jak najszybciej rozwalić CABAL-a.  Generale, potrzebuję tych „Orek” transportowców oraz lekarzy i sanitariuszy, aby bezpiecznie przetransportować rannych oraz zabitych.
Wydałem już rozkazy. Oczekujcie na Orki. Acha, w rejony mobilizacji lecą też trzy MSA. Pomogą one wykryć zagrożenie. Sam wiesz dobrze jak wszystko przygotować. – odparł generał, po czym rozłączył się.
Pułkownik zszedł ze wzgórza. Kapral dołączył do niego.
– Sir, ale ziemia się trzęsła. Musieli ostro bombardować. Cieszę się oglądając nasze zwycięstwo – rzekł w pewnym momencie rozentuzjazmowany kapral Novak idąc za pułkownikiem.
– Tak kapralu. Bombowce zrobiły swoje. Bez lotnictwa nie mielibyśmy żadnych szans. – odparł pułkownik. Gdy tylko zeszli ze skalnego wzgórza i podeszli do baraku zauważyli, że jest coś nie tak. Pułkownik Johansen wyłączył radio i to samo nakazał zrobić kapralowi. Nikogo nie zobaczyli przy wejściu. Samo wejście było odsłonięte w dość gwałtowny sposób. Weszli ostrożnie do środka. Wewnątrz panował półmrok, szafy które torowały wejście zostały odrzucone wielką siłą. Były pogięte oraz częściowo zgniecione. Podobnie było z innymi elementami barykady. Na ścianach widać było więcej przestrzelin, tym razem powstałych od wewnątrz. Kapral Novak coś zauważył i wskazał to pułkownikowi. Pułkownik podszedł ostrożnie i przyglądnął się syntetycznej pajęczynie, która się powoli rozpuszczała zamieniając się w lepką maź. Obydwaj ruszyli w ciszy w stronę stołówki, gdzie byli zgromadzeni ranni. Drzwi były wyrwane z ogromną siłą. Słyszeli wyraźnie postękiwania oraz ciche rozmowy. Zobaczyli stojącego niedaleko cyborga. Celował w leżących lub siedzących rannych. Na podłodze leżeli zalepieni w syntetyczną sieć jego komandosi oraz wszyscy ci, którzy byli w stanie poruszać się o własnych siłach w tym porucznik Emma McLaughlin. Ktoś się poruszył z pojmanych. Cyborg błyskawicznie zareagował i podszedł do leżącego przystawiając mu lufę do głowy. Leżący zamarł i cyborg odstawił broń od jego głowy.
Nie ruszać się. Opór jest zbyteczny – odezwał się swoim pół ludzkim głosem cyborg – Należycie teraz do armii CABAL-a. Wkrótce zasilicie naszą armię.
Pułkownik w milczeniu pokazał gestem kapralowi o wycofaniu się z pomieszczenia. Ostrzelanie cyborga było niemożliwe bez skutków ubocznych. Sieć w jaką byli zaplątani żołnierze wskazywała na obecność cyborga „Żniwiarza”. Pułkownik domyślił się, że tego drugiego nie było w tej chwili w baraku bo i tak by się nie zmieścił. Bombardowanie było efektywne, ale ten patrol musiał znaleźć się poza zasięgiem bomb oraz sensorów. MSA na pewno by pomogło.  Nagle do uszu pułkownika dotarł dźwięk rozrywanej blachy. Ktoś z ogromną siłą zrywał blachę ze ściany baraku. Podeszli cicho do krawędzi baraku. Pułkownik wyjrzał ostrożnie. Zobaczył stojące dwa podziemne transportery, jednego zwykłego cyborga oraz „Żniwiarza”. „Żniwiarz” zdzierał poszycie z baraku. Szło mu to opornie, nie posiadał dłoni, ani innych potrzebnych narzędzi. Zahaczał wyrzutnią sieci oraz rakiet, aby uszkodzić twardą blachę. Potrwa to jakiś czas zanim się przebije. Drugi cyborg nie pomagał mu wcale. „Żniwiarz” nie mógł użyć rakiet, aby nie pozabijać cennej zdobyczy. „Przyjechali po ocalałych, dlatego wcześniej się wycofali. Potrzebują informacji”. – pomyślał pułkownik, po czym zaczął wycofywać się poza teren posterunku. Minęli zniszczony perymetr obronny. Przystanęli za murem. Pułkownik był kompletnie zaskoczony tym faktem, że mimo tak ostrego bombardowania maszyny przedarły się i ich celem było pojmanie jeńców.
– Sir, dlaczego wcześniej ich nie zauważyliśmy? – odparł szeptem kapral, rozglądając się uważnie. Po czym rzekł smutnym tonem  – Widziałem twarz tego cyborga. To jeden z naszych, kapitan James Bush. Dowódca posterunku.
– Wiem. Też go rozpoznałem – odparł pułkownik Johansen – Zamienia naszych w posłuszne sobie pacynki. Nie mogę się doczekać, aż wyrwę mu jego elektroniczne flaki. Teraz zajmijmy się naszymi. Trzeba ich uwolnić.
– Dlaczego ich nie zauważyliśmy, dlaczego ja nie zauważyłem? – zadał sobie pytanie kapral Novak. Był bardzo zdenerwowany.
– To nie twoja wina. Prawdopodobnie podróżowali pod ziemią. Tu nie ma MSA. Żniwiarz mógł być blisko i bomby go nie dosięgły. Pomógł schwytać jeńców. Nie usłyszeliśmy ich wystrzałów bo trwało bombardowanie. Najważniejsze, ze nas nie zauważyli, inaczej albo byśmy byli zabici, albo oblepieni tą cholerną siecią – odparł Johansen. Nagle zapikał komunikator i na HUDzie wyświetliła się twarz pilota.
Ekipa ratunkowa do pułkownika Johansena –  odparł pilot – Właśnie zmierzamy ku posterunkowi. Podjęcie nastąpi za trzy minuty.
– Wstrzymajcie się kapitanie. Pozostańcie na obecnych pozycjach. Mamy duży kłopot w postaci cyborgów – odparł szybko pułkownik i po chwili zapytał – Czy są z wami myśliwce?
Tak. Pułkownik Mitchell dał nam osłonę w postaci dwóch myśliwców „Orka”. – odparł pilot. – Przełączam do myśliwców. Niech pan ustali z nimi dalsze postępowanie.
Obraz zamigotał. Pojawiła się twarz pilota myśliwca oraz jego kolegi.
Meldują się kapitan James Blair oraz porucznik Kate Adams. Sir, słyszeliśmy rozmowę. Jak możemy pomóc?
– Kapitanie. Musisz szybko nadlecieć od strony kanionu, zgarnąć rakietami dwa transportery podziemne wroga. Są puste. Ty Adams odciągniesz uwagę cyborgów od kolegi pilota i ode mnie. Nie strzelajcie w barak. Tam są nasi ludzie.
Jaki to rodzaj cyborgów? – zapytała porucznik Adams.
– Jeden to zwykły cyborg. Drugi to „Żniwiarz”. Na niego uważaj najbardziej.
Wiem o tym pułkowniku – odparła Adams. – Zrobię co będę mogła. Bez odbioru.
Piloci rozłączyli się. Pułkownik oraz kapral Novak zajęli pozycje do ataku. Pułkownik rozłożył swój karabinek szynowy i czekał na pilotów. Najpierw zajmie się „Żniwiarzem”, potem zwykłym cyborgiem. Szum silników nadlatujących myśliwców był coraz głośniejszy.

***

Kapitan Blair po otrzymaniu rozkazu ruszył do przodu, towarzysząca mu druga „Orka” wyprzedziła go, aby wziąć na siebie ewentualny ogień przeciwnika. Porucznik przeleciała nisko, ale bardzo szybko się wzniosła, aby uniknąć ostrzału. „Żniwiarz” otworzył ogień, ale na szczęście rakiety pomknęły niegroźnie za wabikami wystrzelonymi przez umykający myśliwiec. W tym samym czasie wystrzelił ze swego karabinu pułkownik Johansen celując w głowę cyborga. Pocisk roztrzaskał ją na wiele części. Cyborg zaczął chodzić we wszystkie strony, jak kurczak z obciętym łbem. Aż w końcu wywrócił się na ziemię. Drugi cyborg nie zdążył zareagować, gdy pocisk z karabinu pułkownika rozłupał mu czaszkę na drobne kawałki. W tym samym czasie nadleciał drugi myśliwiec i otworzył ogień do transportowców. Kapitan czekał cierpliwie, aż komputer celowniczy zarygluje cele i w tym samym czasie nacisnął spust. Wolał precyzyjny ostrzał, niż żeby narazić życie pojmanych jeńców. Porucznik dobrze się spisała odciągając uwagę cyborgów, dzięki czemu miał czas na lepsze celowanie. Posłał po dwie rakiety na każdy pojazd. Eksplozja pojazdów była prawie jednoczesna. Pojazdy po chwili płonęły rozerwane przez rakiety. Barak był poharatany, ale nie zniszczony. Kapitan obserwował jak pułkownik schodzi ze skały i idzie w stronę baraku. Nagle przed wejściem pojawił się cyborg i bez ostrzeżenia otworzył ogień do pułkownika oraz kaprala. Ci w ostatniej chwili schowali się za sporej wielkości głazem. Cyborg przyszpilił ich, że w żaden sposób nie mogli się obronić. Kapitan nie zdążył zareagować, gdy pojawił się myśliwiec porucznik Adams. Porucznik otworzyła ogień. Wypuściła tylko krótką serię i trafiła idealnie w głowę. Pociski przeciwpancerne rozerwały elektroniczny i żywy mózg na strzępy. Cyborg cofnął się i upadł ciężko na ziemię. Przez jego ciało przebiegały drgawki. Po chwili ustały.
– Adams. Ciebie chyba pogięło? – rzucił w eter kapitan Blair – Robić z myśliwca karabin snajperski.
– Nie chciałam dopuścić do wybuchu jego zasilania. – odparła porucznik Adams. Do rozmowy pilotów włączył się jeszcze pułkownik Johansen.
Dobra robota. – rzekł krótko i wyszedł zza skały. Pomachał do pilotów i włączył radio na którym usłyszą go piloci transportowców. – Czekajcie na mój znak do lądowania.

***

Pułkownik Johansen wyszedł zza głazu. Kapral Novak osłaniał pułkownika pilnie obserwując okolice. W końcu podeszli do baraku. Obydwaj przeszli obok cyborga. Seria wystrzelona przez porucznik Adams była niebywale celna. Roztrzaskane elementy jego szyi oraz czaszki leżały wszędzie. Widać było też szarą masę zmieszaną z elektronicznymi częściami mózgu cyborga. Novak spojrzał z obrzydzeniem na pułkownika. Ten tylko wzruszył ramionami. Weszli do środka baraku. Szli ostrożnie, mimo że wiedzieli, że wszystkie wrogie jednostki zostały zniszczone. Dotarli do sali, gdzie przebywali jeńcy. Ci zobaczywszy kto nadchodzi odetchnęli z ulgą. Porucznik McLaughlin poruszyła się w sieci. Pułkownik podszedł do niej.
– Spokojnie. Już po wszystkim. – mówiąc to pułkownik Johansen połączył się z pilotami transportowców.
– Możecie bezpiecznie lądować.  – rzekł do pilotów, gdy ci połączyli się z nim jednocześnie.
Zrozumieliśmy. Rozpoczynamy lądowanie. – odpowiedzieli i wyłączyli się. Nad barakiem przeleciały transportowe „Orki”, które wylądowały na niewielkim skrawku ziemi, który umożliwiał lądowanie pojazdów lotniczych. Po chwili do środka pomieszczenia weszli sanitariusze oraz lekarze. Towarzyszyli im uzbrojeni po zęby żołnierze. Żołnierze zabezpieczyli budynek oraz teren posterunku. Założyli miny we wskazanym przez pułkownika miejscach. W tym samym czasie ewakuacja została przeprowadzona sprawnie i szybko. Po ustabilizowaniu funkcji życiowych niektórych rannych zaniesiono ich do transportowców na noszach. Reszta rannych żołnierzy po opatrzeniu ran weszła o własnych siłach na pokłady „Orek”. Przybyli żołnierze zapakowali do czarnych worków zwłoki zabitych kolegów po czym udali się z nimi do pojazdów. Po całym załadunku maszyny wystartowały i ruszyły w stronę bazy. Komandosi pułkownika oraz on sam wycofali się poza teren posterunku. Pułkownik połączył się z generałem Starkiem i doradził mu, aby ekipy techniczne zabrały w miarę sprawny sprzęt oraz zniszczone pojazdy w celu kolejnego ich wykorzystania po czym bombowce mają zrównać posterunki z ziemią. Pułkownik oraz jego ludzie oddalili się od posterunku. Po kilku minutach nadleciały bombowce niszcząc wszystkie posterunki, które nie mogły być przejęte przez wroga. Miny, które założyli wcześniej, były zabezpieczone przed wstrząsami, aktywowały się dopiero wtedy, jeśli wystąpiły pewne zmienne środowiskowe.

***

Sierżant Dawson stał obok pułkownika Johansena, gdy ciężkie bombowce „Orka” przeleciały nad zgromadzonymi jednostkami GDI i uwolniły swój ładunek nad posterunkami. Głuche ciężkie wybuchy bomb kruszących zniszczyły wszystkie budynki oraz pozostawiony sprzęt. Większość sprzętu zabrali technicy oraz mechanicy przysłani przez generała Starka. Wróg na pewno szykował nową falę swoich wojsk, ale do tego czasu jednostki GDI znajdą się po drugiej stronie kanionów. Sierżant Dawson dotknął w pewnym momencie swego munduru i zaklął dość głośno. Jego ręka była umazana w rozpuszczonej sieci, która teraz przypominała wodnistą gęstą breję. Strzepnął ją i wytarł resztki o spodnie. Pułkownik oderwał wzrok od lornetki i spojrzał na sierżanta. Wiedział, że sierżant oraz jego ludzie są niesamowicie wkurzeni, za to że tak łatwo dali się złapać. Sieć w jaką zostali pojmani w normalnym trybie rozpuszczała się kilka godzin. Dwa miesiące wcześniej podczas jednej z bitew pojmano cyborga „Żniwiarza”. Pobrano próbki substancji z której produkowana była sieć, oraz rozpuszczalnik, dzięki któremu cyborg mógł oswobodzić ofiarę znacznie wcześniej, gdy tylko doprowadził ją do fabryki cyborgów. Ofiara i tak będąc w szoku nie uciekała, bo nie mogła uciec przez ogrodzenie pod napięciem. Sierżant spojrzał na swego dowódcę.
– Sir, chciałbym złożyć raport o tym co się stało w posterunku. – mówiąc to zaklął znowu – Ta cholerna sieć doprowadza mnie do szału.
– Za chwilę przyjadą nowe mundury i wtedy się w nie przebierzecie. – odpowiedział pułkownik. – To mów o zajściach a ja wysłucham. EVA sporządź z tego raport elektroniczny i wyślij go do generała Starka.
Wykonuję. Moduł zapisu uruchomiony. – oznajmiła EVA.
– Gdy poszedł pan z tym kapralem, jak mu tam Novakiem. Pomagaliśmy pani porucznik opatrywać rannych i pilnować ich stanu zdrowia. Po chwili wszystko zaczęło się trząść, jakby gdzieś z ziemi wychodził transportowiec. Pomyślałem, że znam ten odgłos, że to nasze bombowce niszczą wrogie jednostki. I tak zapewne było, bo dotarły do nas odgłosy potężnych eksplozji. Były bardzo mocne a tu wszystko się trzęsło. Ziemia drżała, że można było dostać choroby morskiej. Wyszedłem na wszelki wypadek na zewnątrz, aby sprawdzić co się dzieje. Wziąłem ze sobą Norrisa. Będąc za stołówką ruszyliśmy ku barykadzie. Zaskoczyli nas kompletnie. Myślałem, że to pan wraz z kapralem idziecie do nas. Jednak zamiast pana oraz kaprala pojawiły się cyborgi. Otworzyliśmy ogień. Huk eksplozji bomb musiał zagłuszyć naszą kanonadę, poza tym dźwięk odbijał się od ścian.
– Faktycznie. Nic nie słyszeliśmy. To była istna burza – zgodził się z sierżantem pułkownik Johansen – Kontynuuj.
– Cyborgi otworzyły ogień, ale nie celowały w nas tylko pruły wysoko obniżając pole ostrzału. Bardzo starannie celowały. Potem to do mnie dotarło, że tylko chcą nasz przycisnąć do ziemi oraz, aby przebywający wewnątrz ludzie spanikowali. Padliśmy na ziemię, bo pociski z ich działek skutecznie nam uniemożliwiły ostrzał. Zanim się spostrzegliśmy, ten cholerny cyborg strzelił w nas swoją siecią. Nie mogliśmy się ruszyć. Reszta przeszła obok nas i zajęli się ludźmi wewnątrz. Słyszeliśmy okrzyki przerażenia ze stołówki. Cyborgi nie strzelały, ale wydawały komendy głosowe, że mają się nie ruszać, bo zginą wszyscy. Porucznik opanowała sytuację. Po chwili wszyscy zostali wyprowadzeni na zewnątrz. „Żniwiarz” ostrzelał każdego swoją siecią. Jeden z cyborgów, który był kapitanem Jamesem Bushem zapytał się mnie o pana pułkowniku, ale nie odpowiedziałem. Widział moje insygnia i wiedział, że jest pan w pobliżu. Jeszcze nigdy nie widziałem, aby cyborgi miały taką swobodę. Zauważyłem też że nie wszystkie. Szukali kogoś ważniejszego, aby poddać go przesłuchaniu oraz zamienić w jednego z cyborgów dowódców. Bombardowanie zakończyło się, nie słyszeliśmy już eksplozji bomb. Bush, to znaczy ten cyborg nakazał innym zabrać nas z powrotem do baraku. Wiedziałem, że za chwilę pan wpadnie w pułapkę. Po chwili jednak zaczęły rozrywać poszycie baraku. Robiły to bardzo głośno, tak abyście usłyszeli. Potem oswobodziliście nas.
– Dziękuję za raport. Niesamowite. Otrzymali prawie całą swobodę. Oprogramowanie musiało zostać zmodyfikowane. Szkoda, że Adams rozwaliła mu głowę. – stwierdził pułkownik cicho. Sierżant wyglądał na lekko zdenerwowanego, ale po chwili rzekł bardzo poważnym tonem.
– Pułkowniku. Może wydawać się, że przeżyłem traumę, ale proszę mi obiecać, że nie zostanę w żadnym szpitalu, ani że będzie ze mną rozmawiać jakiś zakichany konował z dyplomem psychiatry. Chcę nadal był w czynnej służbie i rozwalić te metalowe łby na strzępy.
– Nie martw się, nie uziemię jednego z lepszych sierżantów. – odparł pułkownik z lekkim uśmiechem.
– Dziękuję, panie pułkowniku.
Pułkownik chciał coś odpowiedzieć, ale przerwała mu EVA. Machnął ręką na sierżanta, żeby wziął się do roboty.
Panie pułkowniku. Pilna wiadomość od generała Starka – zakomunikowała EVA – Czy mam połączyć?
– Tak.
Na wyświetlaczu wyświetliła się twarz generała.
Proszę stawić się w mej kwaterze jak tylko będzie pan mógł. Chcę z panem porozmawiać. 
– Zabiorę się „Orką”, która przywiezie mundury oraz zapasy – odparł pułkownik, ale generał rozłączył się. Pułkownik zaczekał na „Orkę” po czym wsiadł do niej. Pojazd wystartował i skierował się w stronę bazy. Pułkownik wstał z miejsca i wszedł do kabiny pilotów. Przez przednią szybę „Orki” rozpościerał się znakomity widok. Piloci mieli na sobie hełmy, przez które widzieli wszystkie parametry lotu. Daleko majaczyła baza GDI. Na ziemi widać było zmierzające na punkty zborne jednostki GDI. Dźwigo-zgarniarki „Orka” podejmowały jednostki niemal od razu i przewoziły je szybciej w stronę punktów zbornych. Zbiórka potrwa przynajmniej dwie godziny. „Orki” myśliwce rozpoczęły swoje patrole latając w wyznaczonych kwadratach. Osłaniały też punkty zborne, tak aby wrogie jednostki ponownie nie zaatakowały. Pułkownik spojrzał na zegarek wyświetlany na HUDzie jego hełmu, dochodziła trzecia po południu lokalnego czasu. O szóstej wieczorem wojska ruszą w stronę baz CABAL-a. Tak przynajmniej ustalono. Orka doleciała do bazy. Przeleciała nad terenem szpitala. Orki, które przywiozły rannych po wyprowadzeniu rannych i odniesieniu zabitych do kostnicy, wystartowały i wróciły pomagać dostarczać sprzęt, amunicję oraz personel do punktów zbornych. „Orka” dostarczyła pułkownika do samego Centrum Dowodzenia, po czym odleciała aby wypełniać swoje zadania.