CA – Prolog

Czerwony Alert – Prolog

Prolog – „Wcześniej czy później czas pokaże, wcześniej czy później”

 Stan Nowy Meksyk – USA
Narodowe Laboratorium Los Alamos
Projekt „Trinity”
25 lipca 1946 roku

Dzień 25 lipca 1946 roku zapowiadał się pogodny i słoneczny, lekka mgła powoli się podnosiła znad ziemi, a słońce wspinało się coraz wyżej oświetlając piękną zadrzewioną dolinę. Piękny krajobraz zniszczyła ingerencja człowieka. W dolinie mieściło się Amerykańskie Narodowe Laboratorium Los Alamos, ściśle tajny obiekt wojskowy zajmujący się licznymi eksperymentami wojskowym. Było kolebką pierwszej bomby atomowej oraz innych tajnych wynalazków. Pracowali tu najbardziej cenieni i znani naukowcy.
Po częściowym udanym, bardzo tajnym eksperymencie zwanym Projektem Filadelfijskim, armia Stanów Zjednoczonych zaczęła nowy tajny projekt nadając mu kryptonim „Trinity”. W projekt był wtajemniczony sam Albert Einstein, który nadzorował przebieg eksperymentu. W części laboratorium odpowiedzialnym za „Trinity” zebrała się już grupka oficerów armii, obok nich stał starszy pan, bez fartucha laboratoryjnego, pokazywał coś dla ludzi odzianych w białe kitle. Tamci tylko machali głowami, gdy wszystko zostało wyjaśnione wszyscy naukowcy, operatorzy i technicy rozeszli się na miejsca. Starszy pan ruszył w kierunku pancernych drzwi. Nagle jego drogę zastąpił generał Paul Stryker.
– Panie profesorze Einstein? Czy są jakieś problemy?
– Panie generale nie wiemy, co dokładnie stanie się podczas przenosin obiektu większych rozmiarów do innego czasu. Sądzę, że trzeba zrobić wszystko, aby przebiegło to w miarę bezpiecznie. Podczas ostatniej próby zniknął nam doktor Davis. Przez przypadek dotknął obiekt przenoszony z przyszłości…
– Przepraszam, ale nie rozumiem? Co to znaczy zniknął?
– Umówiliśmy się, że przeniesiemy obiekty dwie godziny wcześniej, tak się stało, ale niestety nieostrożność sprawiła, że Davis dotknął królika, którego przenosiliśmy w czasie i nastąpiła reakcja czasowo przestrzenna. Błysk, swąd oraz dezintegracja. Doktor Davis został prawdopodobnie unicestwiony. Ślady popiołu i resztek o tym świadczą. Po dwóch godzinach królika można było dotknąć. Oczywiście sprawdziliśmy to eksperymentując poprzez inne króliki. No cóż. Kilka dodatkowych ofiar było. Dopiero po drugiej godzinie od eksperymentu, wrzucony egzemplarz przeżył zetknięcie z przeniesionym w czasie królikiem. Dwie linie czasowe zetknęły się. Fascynujące i groźne zarazem.
– Jest pan tego  pewny? Przecież nie znamy wszystkich cech tego zjawiska.
– Nie. Prawdopodobnie jego osobowość została wykasowana z tej linii czasu. I tak to prawda, nie poznaliśmy wszystkiego.
– Panie profesorze, nie wiem czy ktoś się odważy przystąpić do eksperymentu przy takim ryzyku. Nie mamy ochotników.
– Dlatego to ja będę tym obiektem do przeniesienia, to ja go znajdę. Potrzebuję tylko swego asystenta, aby włączył aparaturę, a wy będziecie to obserwować z bunkra.
– Nie ma mowy. Pan jest zbyt ważny, aby tak ryzykować – zaprotestował generał Stryker.
– Z całym szacunkiem panie generale, ale to ja stworzyłem to urządzenie i to ja za nie będę odpowiedzialny. Wolę sam zginąć niż zaryzykować czyjeś życie. Chyba lepiej wiem, co należy zrobić i to ja zrobię. Proszę ze mną nie dyskutować. To już dawno ustalone.
– Panie profesorze, jest pan ważnym naukowcem, nie możemy… zabraniam i  tyle. Jestem dowódcą tej bazy i mam taką możliwość. A pan jako pracownik musi mnie posłuchać. Mimo, że jest pan cywilem.
Zdenerwowany Einstein podszedł do telefonu. Wziął słuchawkę do rąk po czym wybrał numer. Przez chwilę z kimś rozmawiał. Generał Stryker nie słyszał z kim. Einstein gestem przywołał go do słuchawki po czym podał ją zdumionemu generałowi. Ten wziął ją do ręki.
– Halo. Generał Paul Stryker z tej strony. Z kim mam przyjemność?
Z tej strony prezydent Stanów Zjednoczonych.
Stryker przez sekundę się zawahał, ale to na pewno był jego zwierzchnik. Mimowolnie stanął na baczność i odpowiedział  – Tak panie prezydencie.
Profesor powiedział mi  z czym masz problem. Niech robi co chce, bo najważniejszy jest cel eksperymentu. Zgadzasz się z nim?
– Tak panie prezydencie.
To wszystko co chciałem usłyszeć. – mówiąc to prezydent rozłączył się. Stryker powiesił słuchawkę na widełkach i rzekł zrezygnowany – Niezłe zagranie panie profesorze. Zgodnie z rozkazem zwierzchnika armii ma pan wolną rękę. Ja nie będę oponować.
– Dziękuję  – odpowiedział Einstein  z lekkim uśmiechem.  Generał popatrzył na Einsteina i pomyślał, „Co za uparty stary pierdziel… Dobra, ja nie będę ryzykować swojej kariery”. A na głos powiedział
– Proszę o podpisanie zgody…
– Już to zrobiłem, panie generale. Zgodnie z regulaminem.
– W takim razie życzę powodzenia w misji.
Generał odszedł i skierował się w stronę drzwi bunkra. Profesor odprowadzał go wzrokiem, po czym ruszył do pomieszczenia badawczego, w środku czekał na niego jego asystent.
– Gotowe?
– Tak panie profesorze. Zaczynajmy już.

***

W centrum dowodzenia oficerowie zniecierpliwieni spoglądali na zegary odmierzające czas do wielkiego eksperymentu. Gdy wskazówka wskazywała zaledwie pięć minut, generał Stryker wcisnął przycisk interkomu, jego głos rozszedł się po całej bazie.
Zamykamy bazę. Czas minus pięć minut i trwa odliczanie.
W powietrzu rozległ się sygnał dzwonków alarmowych, po czym pancerne drzwi zamknęły się odgradzając wszystkich, którzy byli w bunkrze od reszty świata. Technik patrzył jak lampki na konsoli zapalają się na czerwono.
– Sekcja czwarta odcięta, sekcja piąta też. Moc mamy wystarczającą na wyprawę. Elektrownie w Santa Fe oraz w Albuquerque dają pełną moc.
W międzyczasie w pomieszczeniu, gdzie miał odbyć się eksperyment, urządzenia pracowały już pełną mocą, na ekranach komputerów dane pojawiały się, co chwilę. Na środku stało samotne krzesło, jednak nie było to zwykłe krzesło, w jego stronę były skierowane potężne emitery energii, które odpowiednio przestrojone umożliwiały otwarcie dziury w czasie i przestrzeni. Samo krzesło było podłączone do olbrzymiego kondensatora, który wyzwalając w odpowiednim czasie ogromne wyładowanie energii zespolone z emiterami, które zakrzywiały czasoprzestrzeń. Ilość energii dostarczonej do krzesła daje możliwość regulacji, w którym czasie ma się znaleźć przedmiot energii. Im mniejsza moc, tym odległość w czasie krótsza. Wszystko to obliczone do mikrosekundy, bo jeśli emitery zawiodą, obiekt na krześle zamieni się w popiół lub może dojść do katastrofy globalnej. Dodatkowym atutem, był jeden superkomputer, który służył do nawigacji tak, aby dany przedmiot badawczy znalazł się w określonym miejscu na Ziemi, a nie we wnętrzu ziemi lub w powietrzu. Dzięki tym obliczeniom można było wysłać każdy przedmiot badawczy w dowolne miejsce na Ziemi w dowolnym czasie.
Asystent popatrzył na Einsteina i rzekł.
– Profesorze… Profesorze Einstein, powinniśmy na ten temat porozmawiać i zastanowić się nad tym czynem. Nie powinniśmy tak mocno ingerować w sprawy przeszłości bo linia czasowa może się zmienić na naszą niekorzyść.
Einstein spojrzał na swego asystenta, westchnął i rzekł
– Drogi chłopcze, ja też tak myślę, ale znasz wojskowych. Ta wojna była straszliwa dla ludzkości. My zrzuciliśmy dwie bomby atomowe zabijając tylu ludzi, a ja muszę z tym żyć. Może taka ingerencja pomoże nam tego uniknąć. Pomoże również uniknąć horroru, który trwał przez sześć długich lat, zwłaszcza w Europie.
– A co z Rosjanami? Prezydent ich nie lubi. Sądzę, że…
Einstein uciszył swego asystenta gestem ręki.
– Nie teraz.
Asystent westchnął tylko po czym sprawdził wszystkie systemy. Wszystko było już gotowe, wszystko pracowało jak należy. W pomieszczeniu badawczym Einstein usiadł na krześle rozglądnął się po czym spojrzał w stronę emiterów. Mruknął pod nosem.
– Muszę przyznać, że czuję się niepewnie. Czuję się jak kaczka na rożnie. Sprawdzę coś jeszcze.
Po czym wstał i ruszył w stronę pulpitu. sprawdzał przez chwilę. Komputer nie skończył obliczeń. Według licznika czasowego zostały dwie minuty. Einstein ruszył do metalowego stolika na którym leżał jego kopertowy zegarek.
– Zapewne Stryker już się cieszy, że Albert Einstein się boi. – pomyślał profesor. Usłyszał rumor po czym spojrzał w stronę skąd pochodził hałas. To jego asystent ustawiał kamerę przed samym krzesłem, mruczał coś pod nosem, od czasu do czasu głośno przeklinając. Zniecierpliwiony i lekko zdenerwowany Einstein rzucił – Przestań się tym bawić!
– Ja tylko…
Einstein usłyszał jak komputer skończył obliczenia. – Daj mi sekwencję obliczeniową. Teraz!
Asystent spisał dane z ekranu po czym podał tablicę z obliczeniami. Einstein spojrzał na liczby, zgadzały się. Oznaczały dokładną ilość energii wystarczającej do przeniesienia w czasie, ale to jeszcze nie dawało nic, trzeba było ustabilizować wszystko, aby obiekt znalazł się w odpowiednim miejscu i tam gdzie się przeniesie. Mimo jego obaw wszystko się zgadzało, zatwierdził to swoim podpisem, po czym oddał tablicę asystentowi. Ten powiedział.  – Wszystko gotowe panie profesorze.
– Lepiej się pomódlcie za mnie.
– Gotów…
Mówiąc to asystent zmrużył oczy i przełączył główny przełącznik modląc się w duchu o wszystko albo nic. Spokojna praca urządzeń przeszła nagle w głośny wizg, jakby nagle miliony wolt przebiegło przez sieć energetyczną. Ładował się kondensator. Emitery zaczęły pracować. W ciągu milisekund potężna dawka energii przeszła przez ciało profesora. Nie widział nic, słyszał za to własne tętno i bicie serca, nagle jego oczy poraziło jasne niebieskawo-białe światło. W bunkrze dowodzenia wszyscy wstrzymali oddech. Na ekranach potężny błysk zasłonił wszystko. Energia zakłóciła pracę kamer.  Po chwili kamery pracowały normalnie, profesora nie było na krześle. Jego pomocnik stał obok i pokazał kciuk do góry. W bunkrze rozległa się wrzawa okrzyków i radości.
– Przeniosło go! Hura! Udało się!

 ***

Więzienie w Landsberg
Niemcy, Bawaria
25 lipca 1924 roku

Minęła właśnie siódma z rana, w budynku siedział pewien młody mężczyzna  odpowiedzialny za śmierć milionów istnień w niedalekiej przyszłości. Właśnie podpisywał odbiór własnych rzeczy, które pobrał od strażnika więziennego. Tym człowiekiem był Adolf Hitler, trafił do więzienia po nieudanym puczu monachijskim. Pokwitował i skierował się w stronę wyjścia. Strażnik wychodzącemu człowiekowi rzucił na do widzenia swoją standardową mowę. – Powodzenia. Nie traf do nas ponownie.
– Nie trafię. Nadchodzą wielkie zmiany przyjacielu. – odpowiedział Hitler.
Brama ze zgrzytem otworzyła się, piękne słońce, ładna pogoda. Hitler już miał ułożony plan działania, wiedział, że popełnił błąd, ale zacznie już inaczej, napisał „Mein Kampf”, gdy przebywał w więzieniu, miał wiele czasu na przemyślenia. Tym razem mu się uda, zadowolony mimo swojej sytuacji zaczął pogwizdywać. Na razie musi na trochę przyczaić się, po czym uderzy jak wąż, niespodziewanie i szybko. Nie zauważył, że obserwuje jego wyjście starszy mężczyzna.
Usłyszał kroki na bruku. Spojrzał w tą stronę. Podchodził do niego starszy pan. Nie miał jednak ochoty z nim rozmawiać, jeśli ten miał taki zamiar.
– Panie Hitler…
– Tak? Coś się stało? Nie mam ochoty na rozmowę – warknął Hitler.
– Tak. Proszę zrozumieć…
Nieznajomy wyciągnął rękę w stronę Hitlera, ten spojrzał na obcego z dziwnym wyrazem twarzy, ale również i ciekawością. Powoli przerzucił worek z osobistymi rzeczami i wyciągnął nieśmiało dłoń. Nieznajomy uśmiechnął się i zacisnął swoją dłoń na ręce Adolfa Hitlera. To nie był zwykły uścisk dłoni. Po ramieniu nieznajomego spłynął jasny niebieski strumień światła. Hitler nie zdążył krzyknąć, gdy jego osobowość przestała istnieć. Zetknięcie materii z różnych czasoprzestrzeni spowodowało to, że starsza wersja materii jest dezintegrowana. Po Hitlerze został tylko popiół, który pod wpływem wiatru rozwiał się w powietrzu. Starszy mężczyzna również zniknął. Nikt nie zauważył tajemniczego zjawiska, oprócz małego chłopca, który przechodził niedaleko.

***

 Stan Nowy Meksyk – USA
Narodowe Laboratorium Los Alamos
Projekt „Trinity”
25 Lipca 1946 roku
(Nowa rzeczywistość)

Potężny błysk światła sprawił, że obserwatorzy podskoczyli z wrażenia. Na krześle pojawił się Albert Einstein. Podszedł do niego podekscytowany asystent.
– Znalazł go pan? – zapytał podekscytowany.
Einstein spokojnym głosem jakby się zastanawiał nad swym czynem odparł.
– Hitler… Został usunięty z drogi.
– Gratulacje profesorze, powinniśmy usunąć…
Einstein uniósł rękę kończąc wypowiedź swego asystenta. Wyciągnął z kieszeni swój zegarek, zaczął przesuwać pokrętło od zegarka, po czym dodał
– Czas pokaże, Wcześniej czy później, czas pokaże….
Minęło dobre kilka minut zanim drzwi otworzyły się i wyszli ze środka. Asystent podtrzymywał Einsteina. Sanitariusze podbiegli i wzięli profesora na nosze. Zawieźli go do ambulatorium. Lekarze zaczęli badać podróżnika, oznaki wskazywały na silne zmęczenie.
– Nic mi nie jest. Zostawcie mnie. Pamiętacie, co się stało w 1945?
– Tak, zakończyła się druga wojna światowa.
– Co za licho?! – niemal krzyknął Einstein – Muszę wstać i spotkać się z generałem Strykerem.
– Jest pan przemęczony. Niech pan się położy.
– To proszę go zawołać. To jest pilne.

Generał Stryker po chwili wszedł do ambulatorium. Profesor Einstein siedział na łóżku. Spojrzał na generała, ten zauważył, że profesor ma dziwną minę, tak jakby coś go dręczyło. Generał pierwszy przerwał milczenie
– Czy coś się stało panie profesorze?
– Tak panie generale. Po moich przenosinach po powrocie nic się nie zmieniło. Przynajmniej tutaj.
– Co ma pan na myśli?
– Prawdopodobnie wszyscy w bunkrze wiedzą, że była druga wojna światowa. Mój wniosek jest taki że eksperyment mógł się nie udać.
– Co pan pamięta?
– Spotkałem Hitlera, podałem mu rękę, pamiętam tylko, że błysnęło i ja wróciłem.
– To nie za wiele pan pamięta, lepiej było go zastrzelić niż się bawić tą cała zakichaną czasoprzestrzenią.
– Raczej zginął. Choć z drugiej strony popiół nie znaczy, że nastąpiła dezintegracja, może zniknęła powłoka czasowa. Sam tego nie pojmuję.
Generał spojrzał na profesora i rzekł
– Na dywagacje jest już za późno. Nie czekałem na niewiadomą i wysłałem swego adiutanta oczywiście w cywilu poza obszar bunkra. To na moją odpowiedzialność.
Profesor zerwał się z łóżka gotów zaatakować generała, jednak tylko zaczął krzyczeć
– Czy pan zgłupiał do reszty?! Co pan zrobił? Nie wiemy w jakiej strefie czasoprzestrzeni jest ten bunkier. A co jeśli pana kolega zakłóci czasoprzestrzeń i spali Ziemię? Nie pomyślał pan o tym co? Jak zwykle durni wojskowi robią po swojemu, a potem my naukowcy mamy się martwić co z danym fantem zrobić. To nie do przyjęcia.
Generał spojrzał i rzekł zimnym tonem
– Nie będę siedział w tym bunkrze ani chwili dłużej. Trzeba wszystko sprawdzić na bieżąco.
Profesor westchnął tylko i rzekł – Niech pan wezwie wszystkich uczestników, musimy coś ustalić.

***

W podziemnej dużej sali konferencyjnej zebrali się wszyscy, którzy brali udział w eksperymencie oraz ci, którzy byli pracownikami. Einstein uspokoił wszystkich po czym zabrał głos.
– Szanowni państwo. Pracownicy cywilni i wojskowi. Jak wiecie przeprowadziliśmy eksperyment „Chronosfera”. Udał się, ale na razie nie możemy wyjść z bunkra. Dla własnego bezpieczeństwa.
– Słyszeliśmy że major Parker wyszedł poza teren. To dlaczego nie my? – zapytał ktoś z sali.
– Generał Stryker podjął straszne ryzyko, ale póki co nie zostaliśmy zniszczeni, czyli wszystko gra – rzekł Einstein próbując nadać ton żartobliwy swojej wypowiedzi. Nie widząc reakcji pozytywnych dodał – Czekajmy. Odpowiem na wszystkie pytania, ale nie wiem czy znam odpowiedź na wszystkie.
Dyskusja trwała jeszcze pół godziny. Profesor Einstein dwoił się i troił, aby uspokoić ludzi. Generał Stryker wahał się, czy nie zaprowadzić spokoju siłą. Jeden z inżynierów wstał i zapytał.
– Wszyscy jesteśmy trochę wystraszeni. Co mamy zatem robić? Wasze zdanie „Opanujmy emocje” nam nie pomaga.
– Wszyscy w obrębie działania pola pamiętamy, co było przed eksperymentem. Nie możemy nikogo o tym informować w tej nowej rzeczywistości. Zwłaszcza jak wyjdziemy z bunkra. A zapewne wyjdziemy – rzekł Stryker, ale po chwili wahania dodał –  Szczerze mówiąc nawet nie wiemy, co się dzieje za tymi drzwiami, nie wiadomo, kto tu rządzi, może …
Nagle z głośnym hukiem otworzyły się drzwi, wszedł a raczej wpadł jak burza adiutant generała. W ręce trzymał gazety, nie mógł wykrztusić ani słowa. Ludzie wstali z miejsca robiąc tłok wokół majora Parkera. Ten spojrzał na nich.
– Nie uwierzycie co widziałem i co słyszałem. Kupiłem nawet gazety. Dobrze, że dolary wyglądają tak samo jak przed przenosinami.
– Spokój! – krzyknął generał Stryker. Żołnierze z ochrony bunkra ruszyli w stronę stłoczonej ciżby – Odstąpcie od majora i dajcie mu mówić.
Wszyscy widząc żołnierzy, którzy z pewnością umieją posługiwać się bronią uspokoili się i zrobili miejsce dla majora. Ten podszedł do generała. Zasalutował i podał mu plik gazet.
– Poszedłem do archiwum narodowego i miejskiej biblioteki zobaczcie, co znalazłem. Gazety z 1924 roku, gazety z 1943 roku, oraz z tego roku.  Zdobyłem nawet egzemplarze pism zagranicznych. W tym jakaś prasa brukowa. Opis wskazuje na nasz mały eksperyment. Jakiś dzieciak zobaczył jak pan profesorze załatwia Hitlera. Jest o nim mała wzmianka, ale tylko taka że był malarzem pokojowym, brał udział w wojnie światowej oraz próbował obalić władzę.
Generał Stryker wziął gazety po czym przyglądał się nagłówkom. Praktycznie na każdej z nich były te same nagłówki. Jeden z nich, był przedrukiem z gazety niemieckiej, gdzie tylko była wzmianka o dziwnym zjawisku „Adolf Hitler zaginął po wyjściu z więzienia – świadek małe dziecko Hans Bernstein, opowiada nam co widział. Niesłychane!”, „Włochy bojąc się interwencji brytyjskiej. Benito Mussolini aresztowany przez nowe władze Italii. Koniec faszyzmu”, „Cesarz Japonii podpisuje umowy handlowe ze Stanami Zjednoczonymi. Kryzys zażegnany”
Wszyscy w milczeniu przyglądali się gazetom. Podawali je z rąk do rąk. Czytali szybko i podawali kolegom. Świat się zmienił i to za ich sprawką. Major Parker podał ostatnią gazetę dla generała. Tym razem najnowszą. Nagłówki nie były tak pozytywne.
„Armia Radziecka zbroi się na potęgę. Przetasowanie władz. Nowi dowódcy”, „Europa przed widmem wojny?”. Stryker szybko przeczytał artykuły po czym usiadł na fotelu. Podparł się dłońmi i zastanowił się przez chwilę. Po czym spojrzał na Einsteina. – I co teraz? Czyżby nowe widmo wojny? Powinniśmy coś zrobić? Czyli usunąć też Stalina.
– Nie generale. Sądzę, że zrobiliśmy wiele dobrego, a teraz musimy zaczekać. Wolę nie zmieniać ponownie linii czasowej. Proponuję zamknąć projekt „Trinity”. Na zawsze. Zgodnie z protokołami jakie ustalono podczas budowy tego kompleksu.
– Ma pan rację profesorze – westchnął Stryker po czym zwrócił się w stronę zebranych ludzi. – Słuchajcie… Cisza do cholery! Mam do zakomunikowania wiadomość. – generał zaczekał, aż harmider ucichnie –  Ten bunkier przestaje istnieć zgodnie z dyrektywami. Zostanie ukryty i zapomniany. My zaś przechodzimy w stan cywilny. Trzeba wszystkich sprawdzić. Kim są, a raczej kim staliśmy się poprzez zmiany w czasie. Zapewne jesteśmy kimś innym niż pierwotnie.
– A co z naszymi odpowiednikami? – zapytał ktoś.
– Nasze pojawienie się w tej rzeczywistości z pewnością zabiło a raczej wymazało nasze sobowtóry. Nie pamiętamy przecież życia z tej linii tylko z tamtej. Ciekawe zjawisko. – odpowiedział Einstein.
– Dokładnie jak mówi profesor. Wszystko po kolei. Zapomnijcie o tym eksperymencie. O tym miejscu. Dowiemy się kim jesteśmy i te role przyjmiemy z uśmiechem. A jak któremuś lub którejś to nie pasuje proszę powiedzieć. Zajmę się osobiście – mówiąc to położył rękę na kaburze pistoletu – W najgorszym przypadku zostanie tu i nigdzie nie wyjdzie. Zdechnie w podziemiach. I jeszcze jedno. Będziecie obserwowani. Czy wyrażam się jasno? Ja skontaktuję się z wojskowymi z tej linii czasowej. Obym znalazł kompetentne osoby, które pozwolą na ukrycie tych instalacji. Mam nadzieję, że mój stary druh jest w armii i przekonam go…
– A co jeśli pan nie jest w armii tylko jest a raczej był zwykłym żulem z pod mostu? – zapytał jeden z oficerów.
– To znaczy, że będę się musiał wycofać ze swych słów, które powiedziałem nieco wcześniej – odpowiedział Stryker z uśmiechem – Przecież możemy zmienić nieco nasze życie również w tej linii. Prawda?

***