Rdzeń CABAL-a 7

***

Kilkanaście minut wcześniej pułkownik Bauer wraz z porucznik Sheldon wracały do MCV. Rozstawiony nadajnik nadawał sygnał do satelity bez żadnych zakłóceń. Podczas szybkiego marszu widziały jak pojazdy GDI ruszyły w różnych kierunkach. Po kilkunastu minutach ruszyły też „Molochy” oraz „Tytany”. Słyszała w słuchawkach, że APC zostały zaatakowane przez artylerię i cyborgi. Pułkownik dzięki przerobionej elektronice mogła w większym zakresie wykorzystać urządzenia obserwacyjne zamontowane w hełmie. Dodatkowo specjalnie opracowane algorytmy pozwalały na obliczenie pozycji jednostek wroga po zauważeniu ich przez jednostki sojusznicze. Najważnieszy był MCV. Na HUD wyświetliły się dane. Byli w klasycznej pułapce. Nie wiedziała, kto zarządził dalszy patrol, ale była mu wdzięczna. Coś ją tknęło. Włączyła interkom i połączyła się z kierowcą MCV. Ten natychmiast się zgłosił.
– Sierżancie. Proszę przestawić MCV. Odjedź w tej chwili na wprost.
Pojazd ożył i ruszył ociężale do przodu. Nagle ze świstem coś spadło kilkadziesiąt metrów od MCV i eksplodowało wyrzucając w górę odłamki skalne, kamienie oraz ziemię. Bauer instynktownie padła na ziemię. Powietrzem targnęła potężna eksplozja. Wokół niej spadały kamienie i gruz. Odłamki z ogromną siłą uderzyły w MCV. Tym razem wszystkie jednostki otrzymały sygnał alarmowy. „Rosomaki”, MCV oraz wszystkie pojazdy wsparcia zaczęły rozjeżdżać się w różnych kierunkach, aby utrudnić ostrzał. Po jakimś czasie ustał ostrzał. Bauer z meldunków domyśliła się, że wrogie jednostki zostały zniszczone. Podeszła szybko do MCV, podłączyła się zdalnie i rozpoczęła diagnostykę. Jednocześnie miała otwarte wszystkie kanały łączności. Słyszała jak generał Stark wzywał Johansena przez radio. Po głosie można było poznać, że jest wzburzony.

***

APC pułkownika Johansena również zostało zaatakowane, po tym jak artyleria na wzgórzu otworzyła ogień, koncertując się na wcześniej wybranym celu. Jako pierwsza miała zniszczyć MCV, lufa armaty podniosła się i pierwszy wystrzał padł w chwilę później. W miejscu gdzie przed chwilą znajdował się MCV wykwitł potężny wybuch. Wszyscy w pobliżu upadli na ziemię przykrywając głowy przed gruzem. Czujniki miała osłabione, ale znów namierzała swój cel. Reszta jednostek artylerii nie odpowiadała. W pewnym momencie zmieniła swój bieżący cel, ponieważ zbliżający się szybko wrogi pojazd mógł ją zniszczyć. SI zaatakowała zagrożenie, które było większe dla niej samej. Po pierwszej salwie podniosła jeszcze wyżej lufę armaty i oddała salwę. Za APC eksplodował wystrzelony pocisk artyleryjski. Fala uderzeniowa uderzyła w APC. Pojazdem porządnie zarzuciło. Kierowca zaklął głośno i opanował sytuację dzięki własnemu doświadczeniu. APC odzyskał sterowność, kierowca wcisnął pedał gazu do dechy. Pojazd przyspieszył jak nigdy. Spadek terenu nagle powiększył się. Kilka minut wcześniej pułkownik słyszał krzyki w eterze. Dane o atakach nadchodziły błyskawicznie. Zmienił szybko rozkazy dla „Molochów”, „Tytanów” i „Rosomaków”. Wszyscy dowódcy potwierdzili rozkazy i natychmiast ruszyli z pomocą dla zwiadowców. Ruchome EMP sprawiły się znakomicie. Dotarła również smutna wiadomość o zniszczeniu jednego z APC. Pułkownik pokiwał głową ze smutkiem, jednak nie czas na żałobę. Właśnie byli atakowani.
– Jedź slalomem, aby nas nie trafiła – rzucił w kierunku kierowcy, ale nie musiał tego robić, kierowca wlaśnie rozpoczynał manewr jazdy slalomem. Pojazd zaczął się kołysać. Żołnierze w środku musieli się mocniej trzymać uchwytów, aby nie pospadać z siedzeń.
– EVA, czy na to wzgórze jest jakiś wjazd? – zapytał się pułkownik.
Tak. Jeszcze trzysta metrów, jest droga na te wzgórze.
Nagle pojazd przyspieszył.
– Sir, zjeżdżamy z górki – krzyknął kierowca.
– Nie zwalniaj, rób większe pętle, aby ta cholerna artyleria nas nie trafiła! – wrzasnął pułkownik.
Wybuchy wykwitały coraz bliżej, pojazd podskakiwał na wertepach, ale jego szerokie koła dawały dobre oparcie. Pułkownik spojrzał przez peryskop, dzięki stabilizacji żyroskopowej obraz nie drgnął nawet o centymetr. Widział pnącą się wstęgę zakurzonej drogi.
– Jedź na zachód, widzisz tę drogę? – zwrócił się w stronę kierowcy.
– Tak, panie pułkowniku.
– Jedź tam.
– Rozkaz.
Kolejna eksplozja niemal nie przewróciła APC. Zasypała go piachem i kamieniami.
– Wprawia się – mruknął pułkownik do siebie. Musiał się mocno przytrzymać rączek peryskopu. Pojazd ustabilizował się. Kierowca jechał jak szalony w stronę drogi. Ten manewr zmylił nieco czujniki artylerii. APC wjechał na zakurzoną drogę. Tu nie mógł dokonywać większych manewrów. Droga po około dwustu metrów skończyła się. Kierowca widział, że droga się kończy, ale nie zahamował, docisnął gaz modląc się w duchu. Po tym jak droga się skończyła APC wyskoczył w powietrze,. Na szczęście próg skalny nie był zbyt duży. Przy uderzniu kół o ziemię zajęczały resory i wsporniki. Pojazd odbił się od ziemi, lekko nim zarzuciło, ale po chwili ustabilizował jazdę. Artyleria była w odległości zaledwie pięćdziesięciu metrów. SI artylerii zmieniła pozycję lufy armaty, ale pojazd APC był już zbyt blisko. Artyleria podniosła łapy, które stabilizowały ją podczas oddawania strzałów i chciała zmienić lokalizację, aby ostrzelać wroga. APC zahamował i po chwili ze środka pojazdu wyskoczyli żołnierze, rozbiegli się i ukryli za skałami.
Żołnierze wycelowali swe karabinki w stronę artylerii. Ta już podniosła swe łapy stabilizacyjne, złożyła lufę i zaczęła jechać wolno w stronę wyjazdu. Drogę blokował jej APC. Ominęła go w najprostszy sposób. Uderzyła w jego bok spychając go z drogi. Rozległ się jęk oraz zgrzyt gniecionego metalu. APC był dość ciężki, gdyż gąsienice wrogiego pojazdu buksowały w miejscu tworząc w miękkim piasku i mniejszych kamieniach głębokie ślady. W końcu centymetr po centymetrze zepchnęła APC ze swej drogi. Słychać był jak przekładnia zadziałała i pojazd zwiększył prędkość. Zaczął zjeżdżać ze wzgórza, co czyniło ją bardziej widoczną dla żołnierzy. W tej samej chwili pułkownik wydał rozkaz, aby APC zjechało z drogi ostrzału. Kierowcy błyskawicznie zmienili pozycję. Gdy już wszystko było gotowe pułkownik Johansen zawołał w eter – Ognia!.
Żołnierze zaczęli strzelać bez rozkazu. Zabrzmiały granatniki wyrzucając z siebie swoje śmiercionośne granaty. Wszystkie wystrzały okazały się celne. Granaty rozerwały pancerz pojazdu, zniszczyły też gąsienice. Huk wystrzałów oraz eksplozje trwały dopóki pojazd zatrzymał się. Jeden z żołnierzy tylko czekał na nią. Podniósł wyrzutnię rakiet przeciwpancernych. Johansen powstrzymał go.  W pewnym momencie wrogi pojazd eksplodował morzem ognia i stali. Widocznie ktoś trafił granatnikiem w jakąś wrażliwą lub wybuchową część pojazdu lub nastąpiła autodestrukcja. Powietrzem wstrząsały kolejne eksplozje, wokół fruwało mnóstwo żelastwa. Żołnierze przycupnęli za swymi ukryciami. Po kilku minutach, eksplozje ustały. Żołnierze wraz z pułkownikiem ostrożnie wyszli z ukryć i patrzyli na płonący wrak. Wokół leżało mnóstwo metalowych, poskręcanych okopconych części pojazdu.
– Sprawdźcie, czy jeszcze czegoś tutaj nie ma. Sprawdźcie tamte drzewa. – polecił pułkownik wskazując ręką na wyschnięte kikuty. Żołnierze rozeszli się. Po chwili w słuchawkach rozległ się krzyk.
– Panie pułkowniku ! Niech pan podejdzie tutaj.
Pułkownik odwrócił się i zobaczył machającego ku niemu żołnierza. Podbiegł we wskazanym kierunku. Jego oczom ukazały się zamaskowane, zamontowane na wyschniętych drzewach czujniki. Widać było, że skierowano je na mosty. Pułkownik przyglądnął się im. Nie widać było anten do łączności satelitarnej.
– Chytra SI. Wiedział co robi. A myśmy wleźli w pułapkę aż miło – gromko rzucił pułkownik lekko się uśmiechając – Chyba nie miały łączności z główną bazą. Kapitanie Wilson?
Wspomniany oficer znalazł się koło pułkownika. Spojrzał na czujniki i aż gwizdnął.
– Sir, dobrze, że pan zdecydował o tym zwiadzie, bo rozpieprzyli by nas na strzępy. Jeśli nie od razu to za jakiś czas. Sprawdziłem z ciekawości koordynaty rozstawienia jednostek artylerii oraz cyborgów. Wnioskuję, że na pewno doszłyby nowe, ale przez burzę jonową CABAL ma kłopoty ze swymi maszynami. W każdym razie miałby nas w garści. Ostrzelałby nas a w tym przypadku nie mielibyśmy szans.
– Dziękuję, że podzielił się pan ze mną tak ważną informacją, ale jeden z APC został zniszczony. Generał Stark już się pewnie piekli. Dobrze, że łączność nam siadła. – mówiąc to mrugnął porozumiewawczo. Johansen wyłączył częstotliwość na której zawsze wzywał go Stark.  – Teraz do roboty kapitanie.
– Co mam zrobić? – zapytał Wilson.
– Załóż ładunki na tych drzewach i tym sprzęcie. Dla pewności wysadźmy to w cholerę.
– Robi się. Stevenson i White do mnie. Założyć ładunki.
Dwaj wezwani żołnierze podbiegli. Oprócz szlifów komandoskich mieli też statut sapera. Bez słowa zamontowali niewielkie kostki materiału wybuchowego. Włożyli detonatory radiowe. Pokazali znak OK. Pułkownik wraz z innymi szybko oddalili się na bezpieczną odległość. Kapitan skinął głową. Sierżant White w milczeniu odliczał na palcach, gdy doszedł do zera wcisnął przycisk. Powietrzem targnęła silna eksplozja. Pół zbocza runęło w dół a w powietrze wyrzuciło setki kilogramów piachu. Pułkownik popatrzył na zniszczenia i podszedł do APC. Zwołał też resztę żołnierzy. Ich pojazd wydawał się niezniszczony, więc ostrożnie weszli do niego. APC ruszył. Płonący wrak siłą eksplozji prawie zjechał z wąskiej drogi i wisiał na skalnym wzniesieniem. Pułkownik pokazał kierowcy że ma jechać. APC zabuksował i z całej siły uderzył w płonący wrak, rozległ się zgrzyt metalu.. Żołnierze zaklęli, ale siła uderzenia zrzuciła z hukiem tamujący drogę wrak na położoną niżej półkę skalną. Mieli otwartą drogę. Raźno zjechali ze zbocza i szybko skierowali się w stronę bazy zobaczyć, czy nie ma kolejnych ofiar. Pułkownik zawiadomił wszystkich o powrocie do perymetru. Wszyscy potwierdzili rozkaz. Wiedział, że czeka go bardzo nieprzyjemna rozmowa z dowódcą, ale był tego świadom. Nagle wewnątrz hełmu rozległo się pikanie. Na HUDzie wyświetliła się twarz generała Starka. Nie była przyjazna. Pułkownik odezwał się pierwszy.
– Tak, panie generale? – zapytał niewinnie, ale w duchu pomyślał – Będzie solidny opieprz.

***

Dużo wcześniej wewnątrz pojazdu dowódcy panował jak zwykle spokój. Technicy pracowali przy swoich konsolach, dowódca siedział rozparty wygodnie na swoim fotelu. Oczekiwał na pierwsze raporty związane z rozstawieniem MCV. Właśnie zaparzył sobie kawę i wolno ją pił, aby się nie poparzyć i rozkoszować się smakiem, gdyż nie była to zwykła lura, tylko wysoko gatunkowa kawa. Spojrzał na puste stanowisko swego zastępcy. Konsola była wyłączona i zabezpieczona. Uśmiechnął się w duchu zadowolony, że jak na razie wszystko idzie według wskazań, choć pułkownik Johansen zaczął okazywać niesubordynację. Generał Stark musiał go ścierpieć ze względu na powiązania z wysokimi rangą generałami. Próbował się dowiedzieć więcej o pułkowniku, bo dostępne akta nie zawierały nic wartościowego a były solidnie ocenzurowane. Droga nieoficjalna, okazała się nieskuteczna ponieważ zapytani zazwyczaj posługiwali się słowami: „Nie pytaj”, „Tajne łamane przez poufne” lub „Nie znam go”.  W pewnym momencie odezwał się do niego jeden z techników.
– Sir?
Generał Stark trzymając przy ustach kubek kawy odpowiedział.
– Tak, kapralu?
– Panie generale, melduję, że nasze jednostki bojowe oddalają się z punku zbornego .EVA nie zameldowała o zmianie.
Stark spojrzał zdumiony, odstawił kubek na stolik i włączył swój monitor. Przełączył się na mapę taktyczną. Rzeczywiście, zostały tylko „Rosomaki”, transportery APC z oddziałami inżynieryjnymi. Oddalił widok na mapie i zobaczył, że jednostki oddaliły się na odległość około dwunastu kilometrów poza perymetr obronny. Jednostki pancerne również. Poczuł narastający gniew.
– EVA. Dlaczego jednostki pancerne oraz APC z żołnierzami znalazły się poza wyznaczonym przeze mnie perymetrze? – zapytał się nieco zirytowany generał i dodał – I to bez autoryzacji? Kto do jasnej cholery wydał rozkaz rozproszenia jednostek?
– Generale. Rozkaz został przekazany naszym jednostkom przez pułkownika Johansena za pomocą specjalnego kodu autoryzacyjnego. Bez dostępu poziomu CzO nie mogę panu przekazać co to za rozkaz. To może wykonać tylko pułkownik Johansen.
– Znów on – pomyślał generał z wściekłością. Wziął kubek z kawą, zrobił wdech, nie zdążył ani wypić kawy ani wydać komendy, gdy nagle pojazdem mocno wstrząsnęło. Na zewnątrz coś eksplodowało. Na pancerz pojazdu posypały się kamienie i gruz. Coś metalicznego uderzyło w pojazd. Generał upuścił kubek, ten rozprysł się a czarna ciecz rozlała się po podłodze. Chwycił się czegoś, aby nie spaść z fotela.
MCV jest atakowane. Powtarzam: MCV jest atakowane. – rozległ się alarmujący głos EVA.
Generał zbladł. Jeśli MCV zostanie zniszczone, to będzie koniec misji. Na szczęście nie było drugiej eksplozji. Szybko podniósł swój hełm, zatrzasnął go w specjalnej obejmie i wyskoczył na zewnątrz. Zobaczył olbrzymi lej. Na szczęście MCV nie otrzymał bezpośredniego trafienia. Już byli przy nim ludzie pułkownik Bauer i sprawdzali jego stan. Widział leżącą postać, ale na szczęście wstała, podeszła do MCV. Rozpoznał sylwetkę Bauer. Spojrzał na swój pojazd. Od siły eksplozji popękały osłony na radarach i czujnikach dalekiego zasięgu. Nie widać było większych uszkodzeń. W niektórych miejscach gdzie trafiły odłamki pocisku artyleryjskiego powyginało pancerz. Na szczęście pojazd był zdatny do użytku.
– EVA, przeprowadź diagnostykę systemów. – nakazał Stark.
Wykonuję. – odezwała się EVA. Po kilku sekundach oznajmiła – Generale. Melduję, że przyrządy łączności oraz skanery i czujniki pojazdu są nienaruszone i w pełni sprawne.
Generał westchnął z ulgą. Do jego uszu dochodziły kolejne eksplozje, ale były bardzo daleko. Widział tylko majaczące w oddali pojazdy GDI. Najwidoczniej walczyły z kimś. Powrócił do pojazdu, zdjął hełm i usiadł na swoim fotelu.
– EVA. Raport o jednostkach i kto zaatakował?
Ostrzał artyleryjski, panie generale. Wrogie jednostki artylerii i cyborgów. Po naszej stronie jedna jednostka zniszczona: APC. – Po chwili dodała – Melduję, że wrogie jednostki zniszczone. Raporty zostały przesłane.
– Gdzie jest pułkownik Johansen? – zapytał w pewnym momencie generał.
Sir, jego APC znajduje się na wzgórzu. Zniszczyli artylerię CABAL-a, która strzelała do nas i do MCV. Brak łączności z pułkownikiem.
– Cholera. Głupio zrobił, ale miał rację co do zwiadu – pomyślał generał nieco już spokojniejszy. Na głos rzekł – EVA, Połącz mnie z pułkownikiem Johansenem. Przełącz częstotliwość.
Wykonuję. Proszę czekać.
Na ekranie pojawił się Johansen. Miał minę zarówno zadowoloną, jak i oczekującą co będzie. Odezwał się pierwszy.
Tak, panie generale?
– Niech pan wraca do perymetru i zamelduje się w pojeździe dowódcy. Natychmiast – rzucił cierpko generał, po czym rozłączył się. Zamierzał ochrzanić pułkownika, mimo że ten miał częściową rację.

***

Jednostki GDI wróciły do perymetru. Atak został co prawda odparty, ale obawa kolejnych ataków upewniła wszystkich sceptyków, że trzeba być bardzo czujnym. Saperzy wraz ze swoim dowódcą sprawdzali MCV.
– Cholerne odłamki – rzucił jeden z nich. Zaparł się, szarpnął i wyciągnął z pancerza pogięty fragment żelastwa.
– EVA. Przeprowadź diagnostykę zwykłą i zaawansowaną systemów MCV – poleciła pułkownik Bauer.
Przeprowadzam. Stan pancerza: lekkie uszkodzenia. Mobilność: prawidłowa. Włączenie zaawansowanych systemów, w tym rozbudowy i budowy: sprawny. System autonaprawy: sprawny. Proszę o dalsze instrukcje?
– To wszystko. Dziękuję EVA. – odezwała się Bauer, westchnęła z ulgą, połączyła się z generałem Starkiem – Panie generale. Pojazd MCV jest sprawny. Przesuniemy go tylko o kilometr.
– Dziękuje pułkowniku. Proszę kontynuować. – mówiąc to rozłączył się.
Tymczasem w pojeździe dowódcy zapanowała grobowa cisza. Generał Stark patrzył z ukosa na pułkownika Johansena. W pewnym momencie odezwał się grobowym głosem.
– Naruszył pan tyle rozkazów, że sąd wojenny bez kłopotów skazałby pana na odpowiednią karę. Dodam, że nie tylko dotyczy to rozkazów. Użył pan jakieś autoryzacji i pańskie rozkazy nie przeszyły nawet przez EVA. Nie wiem kim pan był w przeszłości, ale proszę się ustosunkować do tego, że to ja jestem dowódcą a nie pan. Pan jest tylko moim zastępcą i musi wykonywać rozkazy przełożonego. Rozumie pan?
– Mogę mówić swobodnie? – odparł pułkownik po chwili. Obawiał się, że generał mocniej na niego naskoczy, ale widocznie pogodził się z faktem, że dzięki patrolowi udało się uniknąć ostrzału, który z pewnością przyniósłby większe straty lub misja zakończyłaby się tragicznie.
– Nie. Wszystko jest notowane i będzie w pańskich aktach. Będzie miał pan wpis o niesubordynacji, ale też dzięki temu ocalił pan całą misję. Sprawdziłem raporty od wszystkich żołnierzy oraz szczegółowy raport kapitana Wilsona. Postanowiłem tylko podać pana do raportu ale i tak ze złagodzonym trybem kary. Na drugi raz nie będzie tak lekko. To wszystko. Może pan odejść.
– Zapytam się tylko, dlaczego zostałem mianowany pana zastępcą?
– Znów pan, panie pułkowniku kwestionuje moje wybory – odparł zniecierpliwiony Stark.- Tego nie mogę panu powiedzieć. Przynajmniej na razie. Proszę stąd wyjść i zająć się przygotowaniami do rozstawienia bazy w tym obrony do czego pan został wyszkolony.
Pułkownik zasalutował i wyszedł. Nie był zachwycony tym co usłyszał. Jednak nie miał wyboru, ale się dowie kto go wrobił. Wcześniej czy później.

***

Nadajnik satelitarny rozstawiony blisko czterdzieści minut wcześniej przekazał informację, że zbliżają się frachtowce orbitalne wraz z zaopatrzeniem. Odległe bazy zaopatrzeniowe potwierdziły, że wysłały swoje frachtowce wraz z ludźmi i sprzętem. Wkrótce niebo zaroi się od tych pojazdów. Jeszcze parę godzin do zmierzchu, ale plan zakładał rozstawienie MCV oraz przylot „Orek” dźwigo-zgarniarek, które miały pomóc w ustawianiu płyt betonowych na perymetrze. Pierwsze frachtowce nadleciały punktualnie. Okolica rozbrzmiewała gromem ich silników. Tumany kurzu wznosiły się w powietrze przy lądowaniu. Rampy otworzyły się i ze środka wyjeżdżały dźwigi, koparki i dodatkowe jednostki wsparcia oraz żołnierze. Po wyładowaniu swych przepastnych ładowni frachtowce startowały niemal natychmiast. Pojazd dowódcy, na którym zamontowany był radar, spełniał rolę centrum łączności, kierował również ruchem powietrznym. Piloci „Orek” dźwigo-zgarniarek mieli za zadanie dowieść spod rozłożonego MCV specjalne płyty żelbetonowe, oraz drugi rodzaj płyt z mocowaniami na wierzchu dla wsparcia budynków oraz z wbudowanym uzbrojeniem, czyli rurami do wody, kablami z prądem oraz łącznością.  Koparki i spychacze zaczęły równać teren i przygotowywać teren do ułożenia płyt betonowych. Saperzy poganiali kierowców ciężkiego sprzętu, żołnierze pilnowali, aby nikt nie zaatakował placu budowy. Transportery lądowały coraz częściej przywożąc ludzi do pomocy oraz sprzęt. Generał Stark siedział na swoim miejscu, wszystko oglądał przez kamery podglądu oraz czytał raporty z postępów w pracach przygotowawczych. Poziom gotowości bojowej i tak ogłoszono na czerwony, po ostatnim wydarzeniu. Fotel zastępcy dowódcy zajmował teraz kontroler lotów. Kierował on ruchem powietrznym i koordynował kolejki zaopatrzeniowe. We współpracy z EVA wszystko przebiegało jak należy i bez komplikacji. Stark przyglądał się z zapartym tchem, jak prace posuwają się naprzód. Jego zastępca gdzieś znikł. Na szczęście nie był potrzebny, więc przynajmniej nie będzie wchodzić w paradę.
– Cholerny generał Berkley – przeklął w duchu Stark – Gdyby nie ty, dobrałbym bardziej posłusznego zastępcę. Jednak musiałem przyznać, że jego nieposłuszeństwo okazało się dla nas zbawienne. Oby wywinął kolejny numer i zgodnie ze statusem oficerskim będę miał prawo podać go do sądu polowego.
Przeczytał kolejne raporty. Podpisał je i wysłał do kwatery głównej. Łącznie z raportem na działalność pułkownika Johansena. Czekał na reakcję dowództwa.