Rdzeń CABAL-a 19

***

Wśród zgliszczy oraz płomieni ocalał jeden z pojazdów zwiadowczych CABAL-a. Powoli wyjechał na powierzchnię. Minął zniszczone płonące wraki. Ponieważ był potężnie opancerzony nawet płonąca mieszanka, która trysnęła po eksplozji zbiorników czołgu ogniowego nie wyrządziła mu krzywdy a nawet pomogła. Pilot „Orki” widząc jak eksploduje „Diabli Język” a zawartość jego zbiorników zalewa wszystko wokół zrezygnował z ostrzału. Pilot „Orki” wiedział doskonale, że płonąca mieszanka zniszczy szybko lekkie pojazdy wroga. Pojazd zwiadowczy CABAL-a był nową prototypową konstrukcją. Wyposażony w wytrzymały pancerz i niskoprofilowy kadłub. Pojazd jechał bardzo wolno, aby nie zwrócić na siebie uwagi. Jego czujniki oraz sensory wyjechały na zewnątrz na teleskopowych antenach. Obserwowały wrogie pojazdy i wrogie bazy. Mimo piekielnego gorąca czujniki zebrały sporą ilość informacji. SI pojazdu oceniało szansę na przetrwanie niemal do zera jeśli pojazd wyjedzie poza linię, gdzie płomienie go osłaniały. Jednak zebranie informacji było ważniejsze, niż żywot pojazdu oraz samej jednostki SI. SI pojazdu połączyła się od razu z Rdzeniem dzięki teleskopowej antenie kierunkowej. Przekazywała informacje na bieżąco, tak aby zdążyć przesłać wszystkie dane. Pojazd zwiadowczy wyjechał powoli poza płonące pojazdy i wjechał na betonową płytę. Wieżyczki z bazy otworzyły ogień, ale pociski obijały się od pancerza. Odezwały się wieżyczki RPG. Granaty z napędem rakietowym ześlizgiwały się ze specjalnie wyprofilowanego kadłuba i eksplodowały dalej za pojazdem lub obok niego odrywając kawałki betonu. Pojazd zwiadowczy posiadał na swym pokładzie bardzo silny ładunek wybuchowy. CABAL wyprodukował zaledwie kilka tych jednostek, ale postanowił wysłać je wszystkie na raz. SI pojazdu wiedziała, że eksplozja w pobliżu muru ochronnego zniszczy go wraz z wieżyczkami oraz „Ścianą Ognia”. Te zniszczenia mogą pomóc przy kolejnych atakach na bazy ludzi. Zwłaszcza jeśli do walki zostaną skierowane jednostki powietrzne.
Pojazd zaczął nabierać prędkości. Im był bliżej, tym bardziej był narażony na zniszczenie przez systemy defensywne bazy. SI zamierzała zdetonować ładunek będąc kilka metrów od muru, jednak jej czujniki wykryły zbliżający się myśliwiec. SI uzbroiła ładunek wybuchowy i zdetonowała go sekundę później. Powietrzem targnęła potężna eksplozja zanim myśliwiec „Orka” wystrzelił swoje rakiety. Fala uderzeniowa dotarła do bazy i uderzyła w mur krusząc go. Mimo bardzo silnej eksplozji uszkodzeniu uległ tylko mur oraz kilka wieżyczek. Budynki wewnątrz bazy zatrzęsły się od potężnej eksplozji, ale nie zostały uszkodzone. W powietrze wzniósł się tuman kurzu, resztek betonu oraz stalowych konstrukcji. Po chwili wszystko to spadło na ziemię lub zostało zniszczone przez aktywną „Ścianę Ognia”. W bazie zawyły syreny alarmowe.

***

Generał Stark stał nad stołem operacyjnym na którym wciąż EVA uaktualniała napływające dane. Eksplozja pojazdu wroga zniszczyła mury ochronny oraz wieżyczki obronne.  W międzyczasie połączyła się z nim porucznik Ambala z Bractwa Nod i przekazała ważne informacje, dzięki którym będzie łatwiej zniszczyć CABAL-a. Po skończonej rozmowie generał Stark wyraźnie odetchnął. Nagle coś jasno eksplodowało. Huk eksplozji i podmuch był olbrzymi. Alarmy w bazach uruchomiły się od razu. Stark przestraszony nie na żarty szybko przeglądał raporty. Eksplozja nuklearna. Takie przyszły pierwsze meldunki. I to z miejsca, gdzie był kapitan Blair.

***

Kilkanaście minut wcześniej. Niedaleko bazy GDI stał zamaskowany transporter podziemny Bractwa Nod. Zjawił się tuż po postawieniu bazy, zanim rozstawiono MSA. Miał za zadanie przez tydzień obserwować poczynania GDI. Przykryty został zeschniętymi gałęziami oraz siatką maskującą. Zapasów żywności oraz wody przygotowano na dwa tygodnie. W klimatyzowanym pojeździe siedziało trzech pasażerów, czwarty i piąty znajdowali się na wzgórzu i obserwowali uważnie teren. Trzech z nich było wysokiej klasy specjalistami technikami Bractwa, zaś pozostała dwójka była komandosami Nod, doskonałymi zabójcami, którzy mieli za zadanie osłaniać techników. Pasażerowie zachowywali najwyższą gotowość. Na zewnątrz wychodzili rzadko i tylko za potrzebą. Nie palili ogniska zaś prowiant był gotów do spożycia bez przygotowania. Dowódcą grupy była porucznik Ambala. Czarnoskóra kobieta, lat około trzydziestu, wysoka, szczupła i wysportowana. Ubrana była w  bojowy strój, więc jej twarz była niewidoczna zza przesłony. Obserwowała przez lornetkę bazę GDI. Potęga baz GDI budziła u niej podziw, mimo że GDI było śmiertelnym wrogiem Bractwa Nod. Ambala zeszła ze wzniesienia i weszła do pojazdu i gdy tylko zatrzasnął się właz zdjęła przesłonę wraz z hełmem z twarzy. Położyła go na ławce, po czym napiła się wody z manierki. Upał na zewnątrz dawał się we znaki. Zdjęła ciężki pancerz, pozostając tylko w lekkim mundurze ze specjalnego wytrzymałego materiału. Materiał zapewniał dobrą klimatyzację ciała.
Chwilę później zjawił się drugi żołnierz i również zdjął swój hełm z przesłoną. Był w randze sierżanta, nazywał się Carrilo. Obydwoje pochodzili z różnych struktur społecznych, kobieta była pochodzenia afrykańskiego, a mężczyzna pochodził ze Stanów Zjednoczonych. Kobieta popatrzyła od niechcenia poprzez peryskop zamontowany w transporterze. Nikt ich nie wykrył, oderwała wzrok i rzekła do siedzącego obok podoficera. Widziała, że był niezadowolony. Zamierzała z nim porozmawiać.
– Bracie. Generał Slavik wydał wyraźny rozkaz – rzekła Ambala do sierżanta – Mamy dostarczyć do bazy GDI naszych techników. Oni zaś pomogą GDI zniszczyć CABAL-a.
– Brzydzę się tym sojuszem. – odburknął Carrilo – Brat Marcion ma rację.
– Brat Marcion jest tylko religijnym przywódcą „Czarnej Dłoni”. Slavik jest naszym wodzem. Dowodzi „Czarną Dłonią” oraz innymi frakcjami Nod. To on utrzymał spójność i dał odpór naszym wrogom. Nie lekceważ i nie podważaj jego władzy. To grozi śmiercią.
– Pani. Sama należałaś do „Czarnych Dłoni”. Powinnaś zaufać wyborom Marciona i zniszczyć GDI. Wielu z nas…
– Uważaj co mówisz. Jestem oficerem Bractwa Nod. Wiernym Kairowi a nie fanatycznemu przywódcy religijnemu. Otrzymaliśmy takie rozkazy i pogódź się z nimi – przerwała mu Ambala. Sierżant nie odezwał się. Wstał i spojrzał przez peryskop. Widział potęgę baz GDI, choć były bardzo daleko. Urządzenie dawało bardzo mocne zbliżenie wzmacniane cyfrowo. Widział otoczoną murem obronnym bazę Alfa, widział mnóstwo jednostek i żołnierzy. Właśnie startowały myśliwce „Orka” oraz bombowce „Orka”. Nie raz widział atak tych maszyn. Odsunął się od peryskopu. Postanowił grać według Ambali.
– Pani. Wybacz, że pytam. A jak chcesz się dostać do bazy GDI? MSA nas wykryją zaś obrona GDI nas zniszczy.
Ambala pokiwała tylko głową i odparła.
– Wcale nie musimy wjeżdżać do ich bazy. Skontaktujemy się z nimi drogą radiową. Patrole „Orek” są regularne. Wystarczy się odezwać.
– Nie ufam psom z GDI. –cierpko odrzekł sierżant widząc, że jego plan nie wypali.
– Ja również im nie ufam, ale generał Slavik wie co robi. GDI skupi potęgę CABAL-a na sobie, a nie na nas. CABAL przetrzebi ich, a my możemy to wykorzystać. Ten atak osłabi ich potęgę w Afryce. W końcu Slavik pozwoli nam na atak. Wtedy na zawsze ich wygnamy z naszych ziem.
– Pani. Masz rację. – zgodził się sierżant i zamilkł wpatrując się w podłogę. Ambala chciała coś dopowiedzieć, ale nie chciała toczyć rozmowy z sierżantem. Zwróciła się zatem do siedzącego po przeciwległej stronie technika.– Nadaj sygnał o naszym położeniu.
Technik skinął głową po czym nawiązał łączność radiową.
– GDI odebrało sygnał. Za chwilę tu będą.
– Możemy przesłać im ważne informacje o które tak zabiegali?
– Tak. Ich pojazd przekaże je do centrali.
W kokpicie rozległ się alarm zbliżeniowy. Urządzenia pojazdu wykryły silny sygnał radarowy. Ich pojazd właśnie został odkryty. Sierżant doskoczył peryskopu i rozglądnął się uważnie. Zauważył zbliżającą się „Orkę”. Pojazd w pewnym momencie zatrzymał się i zawisł w powietrzu. Był zwrócony w stronę transportera i najwidoczniej był gotów do ataku. Sierżant nie patrząc na Ambalę podszedł do schowka i wyciągnął z niego wyrzutnię rakiet ziemia-powietrze. Minął bez słowa Ambalę. Był wyższy i  zbyt potężnie zbudowany, aby szczupła dziewczyna mogła go zatrzymać. Sierżant podszedł do tylnego włazu i wcisnął przycisk otwierający właz. Zadziałały hydrauliczne zatrzaski i klapa poczęła szybko opadać. Już miał zrobić krok na zewnątrz, gdy usłyszał głos Ambali.
– Zostaw to!
– To tylko ubezpieczenie. Kto wie, czy czasem po przesłaniu danych nas nie zniszczą.
– Jak wyjdziesz z wyrzutnią to zastrzelę na miejscu – rzekła groźnie Ambala. – Połóż ją na ziemię. Nie przybyliśmy tu, aby walczyć z GDI tylko przeciw CABAL-owi.
Sierżant zazgrzytał zębami ze złości. Miał dość tych gierek. Brat Marcion nakazał mu zniszczyć bazę GDI, tak aby GDI zniszczyło Slavika. Odłożył wyrzutnię na stalową podłogę pojazdu i odwrócił się do Ambali stając twarzą w twarz z dziewczyną. Jego twarz była niczym z kamienia, zimna i okrutna.
– Mam swoje rozkazy. Nie dopuszczę do przekazania strategicznie ważnych danych odwiecznemu wrogowi. Niech żyje brat Marcion!. – mówiąc to błyskawicznie wyciągnął broń i wymierzył ją w dziewczynę. Ambala zaskoczona refleksem mężczyzny cofnęła się o krok do tyłu. Jej broń zaczepiła o uchwyt i wypadła jej z dłoni. Carrilo uśmiechnął się i nie spuszczając z oka Ambali podniósł z podłogi wyrzutnię rakiet. Wymierzył broń w czoło Ambali.
– Czas umierać – szepnął cicho. Nagle padł strzał. Sierżant poczuł uderzenie w ciało. Spojrzał szybko w stronę agresora. Technik Bractwa, trzymał broń. Z lufy unosił się siwy dymek. Po chwili technik nacisnął spust kilkukrotnie. Jakie było zdziwienie sierżanta, gdy w jego pierś trafiły dwie kule. Pancerz wytrzymał, ale odrzut był duży i sierżant upadł ciężko na podłogę. Wystrzelił, ale jego pocisk zrykoszetował od sufitu i wbił się w plastikową osłonę siedzeń. Poczuł jak pociski ranią go w korpus oraz rękę. Szybko odwrócił się na brzuch i wyskoczył na zewnątrz ciągnąć ze sobą wyrzutnię rakiet. Nie spodziewał się ataku ze strony technika. Poczuł jak dwa kolejne pociski trafiają go w uda. Obrócił się na plecy i zaczął strzelać na ślepo. Nie widział w co trafia, ale zapewne w kogoś trafił bo usłyszał okrzyk bólu oraz jęki. Strzelał, aż wyczerpała mu się amunicja. Odrzucił bezużyteczny pistolet. Czuł, że traci siły. Słyszał z oddali silniki „Orki”. Sięgnął po wyrzutnię i odbezpieczył ją. Ustawił ją na namierzanie aktywne. Nie musiał nawet celować, aby pocisk znalazł cel. Jego palec zdjął zabezpieczenie spustu wyrzutni. Nie zdążył wystrzelić rakiety, gdy w korpus otrzymał trzy postrzały. Przewracając się zobaczył, że w otworze włazu stoi Ambala. Jej ramię krwawiło, ale była cała. Trzymała wyciągnięty w jego stronę pistolet. Wystrzeliła kilka razy. Sierżant poczuł silne szarpnięcia na ciele i oczy powoli zaszły mgłą. Ambala widząc jak zdrajca Kane’a leży nieruchomo na ziemi podeszła do niego i kopnęła go w piszczel. Mężczyzna nie poruszył się i nie oddychał. Wycelowała broń wprost w jego głowę i już miała nacisnąć spust, gdy podbiegł do niej technik.
– Pani. GDI próbuje się skontaktować. Nadają otwartym kanałem na naszej częstotliwości.
– Już idę – rzekła Ambala i ruszyła w stronę włazu. – Zabierz wyrzutnię.
Technik pochwycił śmiercionośną broń i udał się za dowódcą. Po chwili oboje znaleźli się wewnątrz pojazdu. Ambala oparła się o ścianę, przez chwilę miałą mroczki przed oczyma. Czuła bolesną ranę, ale nie miała czasu aby się nią zająć. Domyśliła się planu Marciona. Raport będzie musiał zaczekać aż zakończą sprawę z GDI. Na ekranie łączności widać było twarz pilota. Był w randze kapitana.
Z tej strony kapitan Blair. Z kim rozmawiam? – zapytał nawet uprzejmie pilot.
– Porucznik Ambala. Siły zbrojne Bractwa Nod. Bojownicy Afrykańscy. – odparła i skrzywiła się lekko, gdy tehnik założył jej opatrunek, który błyskawicznie przywarł do rany i zasklepił ją. Blair popatrzył uważnie widząc cierpienie kobiety.
Czy jest pani ranna? Mam przysłać pomoc? – zapytał.
– Nie. Nie trzeba.
Co się stało? – zapytał kapitan Blair lekko zaniepokojony.
– Mój towarzysz okazał się zdrajcą więc go zastrzeliłam. Jednak nie przybyłam tu na rozmówki towarzyskie kapitanie. Otrzymałam zadanie. Czy może mnie pan połączyć z waszym dowództwem?
– Tak – odparł Blair i po chwili przełączył rozmowę do bazy GDI. Ambala spojrzała na ekran łączności. Na nim widniały pochylone sylwetki. Jedna z nich była w randze generała, druga była technikiem. Ambala przypatrywała się przez chwilę i odezwała się.
– Mamy dla was dane o które prosiliście generała Slavika. Jesteście gotowi na ich przyjęcie? – zapytała.
Tak. Zaczynajcie transmisję. – wtrącił technik GDI.
Ambala odwróciła się w stronę swego technika i skinęła głową. Ten skinął głową, że jest gotów. Wpisał kilka komend. I po chwili w przestrzeń popłynęły silnie skompresowane dane. Najpierw do „Orki”, gdzie następowało wzmocnienie i zabezpieczenie sygnału radiowego wprost do jednostki EVA w bazie. Po kilku minutach transfer danych został zakończony pomyślnie. Technik Nod zwrócił się do technika GDI.
– Transfer zakończony. Czy je otrzymaliście?
Tak. Otrzymaliśmy je – potwierdził technik GDI. Po chwili wahania dodał – Dziękujemy.
– Powodzenia w pokonaniu CABAL-a. – rzekła Ambala i rozłączyła się.
– Pani. Możemy już wracać. Czy poradzimy sobie w prowadzeniu transportera. Sierżant był kierowcą?
– Tak. – odparła Ambala i ruszyła w stronę włazu. Jej ręka zawisła tuż przed przyciskiem zamknięcia. Spojrzała przed siebie. To co zobaczyła przeraziła ją. Ciało sierżanta zniknęło. Nagle usłyszała krzyk, wrogo brzmiący krzyk. Do środka pojazdu wpadł granat. Jego eksplozja zabiła porucznik oraz techników Nod. W tym samym czasie z komunikatora popłynął głos kapitana Blaira, ostrzegał ich przed czymś. Ambala już go nie słyszała.
Minutę wcześniej, śmiertelnie ranny sierżant „Czarnej Dłoni” odzyskał przytomność i poruszył się lekko. Wiedział, że za chwilę umrze. Nie wiedział tylko ile czasu był nieprzytomny. Jeden z pocisków przebił się w najsłabszym miejscu pancerza i otarł się o serce powodując wewnętrzne krwawienie. Chwycił się za ukrytą kieszeń i wyciągnął z niej stalową fiolkę. Otworzył ją i wypił całą zawartość. Poczuł ból, ale jednocześnie przyrost sił. Eksperymentalna substancja ekstrahowana z czystego tyberium z domieszką leków pobudzających wstrzyknęła w niemal martwego żołnierza kilka chwil życia. Wyostrzyła jego zmysły i zwiększyła siłę fizyczną. Wstał i szybko podszedł do pojazdu. Bez wahania odbezpieczył granat i wydał z siebie bojowy okrzyk wrzucając go jednocześnie do środka. Po eksplozji wszedł do środka. Dla pewności strzelił do leżących na podłodze zakrwawionych korpusów. Przedostał się do kabiny i zamknął właz. Uruchomił silnik i ruszył w stronę bazy GDI. Jednocześnie wyjął z drugiej kieszeni niewielki nadajnik. Przytrzymał palec na czerwonym przycisku, aż urządzenie zapiszczało. W tej chwili nawet jeśli umrze i tak dojdzie do eksplozji. W luku ładowniczym ukryty był niewielki ładunek nuklearny. W zupełności wystarczy, aby GDI odniosło straty a jednocześnie obwiniło Slavika za zdradę. Wiedział, że pilot „Orki” go usłyszy. Włączył radio.
– W imieniu Kane’a i namaszczonego przez niego naszego przywódcy generała Slavika. Śmierć GDI i niewiernym  zdrajcom! – krzyknął gromkim głosem. Słyszał jak nadlatuje myśliwiec. Pociski przeciwpancerne  zagrzechotały o kabinę przebijając ją na wylot. Ciałem sierżanta wstrząsnął śmiertelny spazm, gdy pociski rozerwały je na krwawą miazgę. Noga zeszła z gazu i pojazd zatrzymał się. Huk silników „Orki” oddalił się. W kilka sekund później z martwych palców wypadł nadajnik. Urządzenie zapiszczało i wysłało sygnał do ukrytej na pokładzie transportera APC bomby atomowej. Po kilkunastu sekundach nastąpił błysk, po czym powietrzem targnęła potężna eksplozja.